Ciekawostki logopedyczne
O zabawkach pseudoedukacyjnych z perspektywy logopedy
11.12.2019
Jakiś czas temu wybrałam się do sklepu celem zakupu czegoś dla niespełna trzyletniej dziewczynki. Poprosiłam panią z obsługi sklepu, żeby poleciła mi coś edukacyjnego. Zaprowadziła mnie do półki pełnej plastikowych grających i świecących zabawek. Kolory były przeróżne: różowe, żółte czerwone. światełka świeciły jaśniej, ciemniej, migały, same się włączały. Grała muzyczka. Miły głosik mówił: "powiedz mama, powiedz piesek, jak mówi piesek?". Jednym słowem: czego dusza zapragnie.
Wyszłam... przerażona. Przerażona tym, że chcąc dobrze dla naszych dzieci, tak naprawdę możemy im zaszkodzić. Przerażona tym, że producenci strają się nam wmówić, że kupując ich produkt dbamy o rozwój naszych dzieci. Zabawki tego typu to NIE Są zabawki edukacyjne !!!! NIE UCZą mowy!!!
Już wyjaśniam, dlaczego....
Mowa to nie tylko słowa. Mowy uczymy sie TYLKO w kontakcie z drugim człowiekiem. Naśladujemy ruchy ust, obserwujemy ruchy głowy, gestykulację, wyraz oczu. Mówiąca zabawka tego za nas nie zrobi. Nie pokaże dziecku, w jaki sposób układamy usta, jak mrużymy oczy.
Taki sposób nauki języka wynika ze sposobu funkcjonowania mózgu, a konkretnie z funkcji półkul mózgowych.
Za naukę i odbiór mowy (czyli ze jej tworzenie i poznawanie) jest odpowiedzialna lewa półkula.
Za odbiór dźwięków (muzyki, szumów) jest odpowiedzialna półkula prawa.
Grającą zabawkę dziecko odbiera jako szum, muzykę. Nie widzi człowieka. Nie wie, że zabawka do niego "mówi". Nie rozwija półkuli lewej, ale prawą.
Wybierając prezenty pamiętajmy, że tzw. "grajki" nie wpłyną pozytywnie na rozwój mowy dziecka. Zwróćmy uwagę, by zabawki, oprócz żródła radości dla dzieci, stanowiły też bodziec do ich rozwoju.